Postanowiłam znów użyć dyni do upieczenia ciasta...zapiekając fasolę na pierogi użyłam piekarnika, a w nim umieściłam właśnie dynię, banany opruszone ciemnym cukrem buraczanym i cynamonem...zapach unosił się pyszny i takie również wyszło ciasto.
Nic trudnego, ale smak na dłużej pozostanie w mojej pamięci kulinarnej...kto wie, może nawet upiekę podobne na stół świąteczny...
Wszystko po kolei wyglądało tak:
W brytfance pokroiłam dynię, banany, posypałam cukrem i cynamonem i zapiekłam w 180 stopniach pół godziny. Po wyjęciu zmiksowałam blenderem, a następnie:
M - zapieczona dynia z bananami
W - sody oczyszczonej dwie łyżeczki
D - łyżka octu jabłkowego i tyle mąki orkiszowej, aby ciasto było "w sam raz" nie za gęste, ale lekko lejące
O - kurkumy szczypta i łyżka kakao
Z - olej kokosowy, bądź jakikolwiek inny roślinny
Z - siemię lniane, słonecznik, wiórki kokosowe, płatki migdałów, cukru jeszcze trochę, melasy trzcinowej użyłam również i łyżka mąki kukurydzianej, żeby to jakoś powiązać ze sobą...
A w moich poczynaniach kuchennych wciąż pomaga mi Marta...tym razem pilnowała, czy ciasto na chleb na zakwasie równo wyrasta w ciepłym miejscu przy kaloryferze... :) czy aby temperatura kaloryfera nie jest nadto gorąca :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz