niedziela, 12 sierpnia 2012

Pasztet na specjalna okazję

- "Wiesz co Anuś, nie wyrobię się, facet pod podłogi zapił i będzie dopiero koło 12-stej"...przeczytałam sms.
Bez zbędnych frustracji podjęłam dialog z twórcą sms...z przekonaniem, że chcę, aby była tam ze mną. 
Udało się.
Pomyślałam sobie, że skoro mam czas wolny, spożytkuję go praktyką ashtangi i upieczeniem pasztetu.
Sezon u mnie na cukinie trwa...wciąż łączę smaki, próbuję połączeń, które będą mi służyć na dłużej, bo okazało się, że jestem ogromną miłośniczą zapiekanych warzywno-kaszowych pasztetów.
Tym razem nie miałam siemienia lnianego...ale jak się okazuje w praktyce, nie potrzeba go wcale do dobrego sklejenia pasztetu w całość...wystarczy kasza jaglana i dobra wola :)
W poszukiwaniu owego siemienia natknęłam się na suszone grzyby mojej mamy...postanowiłam je wykorzystać.
Pasztet był przepyszny, a najpyszniejszy był czas z Magdą i z Vinim...w magicznym miejscu. Zaczarowane wczoraj wracałyśmy...z przekonaniem, że będziemy tam wracać.

Bo, jak nie zapadać w zachwyt, kiedy ma się dookoła siebie człowieka tak nietuzinkowego, dwa haskie, dwa koty, ogród i niebywałą w smaku rukolę, lekko ponadgryzaną przez ślimaki...jak nie pozostać w zachwycie i tęsknocie...kiedy na deser otrzymuje się nowoorleańskiego bluesa i ciasto z białej mąki z jeżynami...

Składniki na pasztet:
Z - cukinia
M - cebula
Dwa powyższe składniki starłam na tarce o mniejszych oczkach
W - sól
Posypałam, wycisnęłam sok
D - natka pietruszki
O - prażone włoskie orzechy, kurkuma
Z - mąka kukurydziana, ugotowana kasza jaglana i oliwa - ja dałam olej krokoszowy
Z - grzyby suszone namoczone , odciśnięte, pięknie pachnące
M - masala przywieziona z Indii  :)
M - odrobina płatków owsianych, oregano
W - jak brakuje to soli podsypać

Wszystko razem pięknie wymieszać...posypałam wierzch ziarenkami amarantusa i czarnej gorczycy...
Zachwyt nad warzywnymi pasztetami wciąż trwa...








2 komentarze: