Agar okiełznany...a zjadacze pralinek mieli zdania podzielone...dla tych bardziej wybrednych można oczywiście dorzucić więcej cukru, a fe, ksylitolu miałam na myśli. No i obowiązkowo mleko kokosowe bez konserwantów...
Po raz kolejny życie i ludzie dookoła uświadamiają mi, że to, co robię ma sens...że można z niczego wyczarować coś w zaledwie 5 min pracy i dodatkowe parę na stężenie w lodówce...
Ogłaszam oficjalnie, że od dziś pralinki będą częściej u nas i niewątpliwie w różnych odsłonach :)
Na pierwszy rzut idą najprostsze...kokosowo-karobowe...
- Potrzebujemy puszkę dobrego mleka kokosowego, domierzyć 250 ml.
- Wlać do rondelka, wrzucić ksylitol - łyżkę, dwie płaskie łyżeczki agaru, dobrze wymieszać, podgrzać i nieustannie mieszając 5 min pogotować.
- Podzielić na dwie części...białą zlać do foremek pralinkowych, wstawić na szybko do zamrażarki , a drugą posypać karobem, wymieszać i chwilę pogotować. Wlać po kilku minutach na białą warstwę pralinek.
- Wstawić do lodówki, aż stężeje...
Ilość cukru musicie sami ocenić...ja, w związku z faktem, iż pozbyłam się "nałogu" zajadania życia słodyczami, wolę mniej słodkie, ale cudownie kokosowe i z nutka karobu...do pysznej kawy z kawiarki, bez wyrzeczeń można zjeść pyszny deser :)
kocham prostotę i juz szukam foremek :)
OdpowiedzUsuńobok kulek witariańskich i muffin wegańskich to jest kolejna ukochana przekąska w mojej słodkiej kuchni. Cieszę się Aniu, że to zrobiłaś. Gratuluje i dziekuję.
Uwielbiam pralinki robione w domu, Twoja propozycja wyglada smakowicie:-)
OdpowiedzUsuń