niedziela, 21 sierpnia 2011

Część druga...kompocik :)

Kompocik dziś był pierwszy...
Wiem, że generalnie mrożenie pozbawia owoców ich niesamowitej energii, ale jak się ma dostęp do świeżych, niepryskanych truskawek wczesnym latem, to grzech nie zamrozić :)
Kompocik robiony z myślą o mnie i o gościach, zwłaszcza jednym...dwulatek Maks, jak pięknie kosztował i zachwalał ostatnio kompot, że w dobie ogólnodostępnych słodzonych soków na rynku, serce cioci rosło wraz z każdym wypitym przez Maksia łykiem...
I jest jeszcze jeden kłopot...nabyłam drogą kupna w indyjskim markecie przyprawę, dającą piękny korzenny aromat, z nutką ostrego...i nie wiem, jak ona się nazywa :( Nic, trzeba będzie raz jeszcze tam pojechać i się dowiedzieć :)

Składniki:
truskawki, jabłka, korzeń imbiru, sok z cytryny, brązowy cukier

Przyprawy:
te indyjskie...kardamon, cynamon, goździki i niezidentyfikowane, anyż, laska wanilii, kurkuma

Wykonanie:
O - wrzątek
Z - truskawki, jabłka, laska wanilii
M - kardamon, cynamon, goździki, imbir i niezidentyfikowana przyprawa
W - wody zimnej odrobinę
D - kilka kropel soku z cytryny
O - kurkuma
Z - brązowy cukier

Zagotować, a jak miękkie już będą owoce, to przetrzeć zawartość przez sito, aby resztki owoców znalazły się i zagęściły kompot...:)


3 komentarze:

  1. Chętnie bym spróbowała takiego kompociku z kardamonem:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kompoty są cudne....raz spróbowałam u Ciebie i od tamtej pory nie uznaje innych napojów owocowych :P

    OdpowiedzUsuń