wtorek, 21 stycznia 2014

Moooooc ziół

Wpis będzie zgoła inny...nie o jedzeniu w sensie stricte, ale o tym, jak możemy leczyć się tym, co daje nam matka ziemia.
Od zawsze nie było we mnie zgody na chemię...i tą, którą tonami wylewamy do pralek, żeby pachniało ładnie...na tą, którą zupełnie legalnie ktoś dorzuca nam do potraw, żeby polepszyć ich smak...poza reakcjami obronnymi, jakie daje nam organizm w postaci "alergii" jest jeszcze cała masa sytuacji potencjalnie degradujących w naszym ciele, o których teraz nikt nie mówi...a które później w sposób bardzo widoczny będą manifestować się w naszym organizmie.
I nie chodzi mi o to, że mam w ten sposób "misję" do spełnienia...ja po prostu głośno będę mówić o tym, co nas truje, co nam szkodzi, pokazywać będę ludziom, że można zupełnie inaczej...i że to ma sens. Będę spotkać się z Wami na warsztatach, będę mówić o tym, jak wyzbyć się tego, co mamy w lodówce, a co ze zdrowiem, wbrew reklam nie ma nic wspólnego.
Za to nasza ziemia ma to, czego potrzebujemy, aby być zdrowym.
Tymianek z właściwościami antybakteryjnymi.
Oregano o silnych właściwościach antygrzybiczych.
Rozmaryn na depresję.
Fasola adzuki aby pozbyć się toksyn z organizmu i zalegającej wilgoci.
Kasza pilavik usuwająca szkodliwe substancje  z nas samych.
I tak mogłabym bez końca.
Bez końca...bo pozostaję w ogromnym podziwie dla tego, czego uczę się tak mozolnie od kilku już ładnych lat...



To wszystko co jest na zdjęciu dała nam natura...
To wiedza, jaka istnieje od kilku tysięcy lat i z powodzeniem istnieć będzie jeszcze wiele pokoleń.
Korzenie, liście, łodygi, kwiaty...nasiona i cała masa różnych kolorów, kształtów, faktur... a my w jakimś okresie daliśmy się zwieść syntetycznym substancjom tylko dlatego, że gotować ziół nam się nie chce, tylko dlatego, że leczenie zajmuje dłużej...tylko zapomnieliśmy o tym, że to, co szybko zdobywamy zazwyczaj jest nietrwałe, bo nie celuje w przyczynę. Leczy objaw...i kiedy dobrze przyjrzymy się reklamom w tv leków...tak nikt nie obiecuje, że dostaniemy skuteczny lek na chorobę...tylko stłumimy objaw.
I tak, jak kupując płyn do płukania lawendowy oszukujemy sami siebie, że ubrania naprawdę lawendą pachną, tak biorąc substytuty zdrowia, łudzimy się, że zdrowi będziemy...
Cieszę się, że mogę się tego uczyć...że mogę w ten sposób doświadczać nietuzinkowości natury...że właśnie dzięki tak cudownym ludziom, jak Agnieszka Krzemińska wiem, że wybory dokonane kilka lat temu są słuszne...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz