Uwielbiam podróże...zwłaszcza te do Indii.
Jest wiele powodów, dla których tu wracam co rok. Najważniejszym z nich jest praktyka ashtanga yogi, która tu nabiera zupełnie innego wymiaru. Wracam tu, bo kocham ich spokój, stoicyzm, nieprzejmowanie się kłopotami, pomysłowość i smak ich pysznego jedzenia.
Zakochałam się bez pamięci w idli, codziennie po porannej praktyce swoje pierwsze kroki kieruję do pana z kokosami, orzeźwiając zmęczone ciało wodą kokosową i pożywnym gandźi...czyli niedojrzałym, bardzo miękkim kokosem. A później obowiąkowo idli z sambarem i chutney'em. Codziennie inne smaki, codziennie te same, pyszne, ciepłe "bułki" gotowane na parze z ryżem i soczewicą.
Poza pomysłami, jakie mają na ryż i soczewice podawane w postaci sambarów, idli, ryżu z warzywami, dalu...mają również pyszne owoce.
Numerem jeden jest niewątpliwie ananas. Nie ten z puszki, zakrapiany słodkimi syropami, tylko prawdziwy, pachnący, z którego kapie sok, kiedy się go kroi i je.
A w tym klimacie, zwłaszcza w miesiącach naszej zimy, kiedy w Indiach rozpoczyna się lato upalne, warto spożywać tutaj owoce, uzupełniają one bowiem wodę w naszym organizmie, która "wyparowuje" w procesie pocenia się.
Butelkowana woda nie ma w sobie żadnych wartości, na swój sposób "przelatuje" przez nasz organizm, wypłukując z niego jeszcze niestety resztki witamin i składników mineralnych. Prawdę mówiąc, pijąc ja prosto z butelki robimy sobie więcej krzywdy, aniżeli pożytku, bo możemy sięgnąć po owoce, krojąc je i jedząc na drugie śniadanie.
Ananas jest wyjątkowy. Świeży owoc jest bogaty w cenne dla naszego organizmu składniki odżywcze, a przy tym mało kaloryczny.
Dostarcza bardzo dużo błonnika, całe mnóstwo witaminy C, witaminy A, B, PP, a ponad to miedź, mangan, cynk, żelazo, sód, potas, magnez, wapń i kwas foliowy.
Przy niestrawnościach, czy nieprawidłowym wydzielaniu kwasów żołądkowych zalecany jest ananas. Zatem stanowi idealne lekarstwo przy wszystkich kłopotach żołądkowych, jakie mogą czekać nas w podróży, przy zmianie sposobu żywienia. Poprawia funkcjonowanie nerek ( poprzez co zmniejsza obrzęki w ciele powstałe na skutek niewydolności tych narządów), wątroby, naczyń krwionośnych. Działa przeciwzapalnie.
Okłady z plastrów świeżego ananasa przyspieszają gojenie się stłuczeń, ropiejących zmianach, wspomaga rekonwalescencje przy oparzeniach, trudno gojących się ran, jak również po zabiegach chirurgicznych.
Bromelina zawarta w ananasie ( enzym rozkładający białko) zmniejsza obrzęki, siniaki, zmniejsza ból przy urazach, jak również zmniejsza "tendencje" organizmu do urazów. Pomaga usuwać martwe tkanki z ran po oparzeniowych, nie naruszając tych zdrowych. Przy spożywaniu go w krajach tropikalnych, zwłaszcza w Indiach, gdzie higiena rąk osób podających nam jedzenie daleka jest od standardów higienicznych, pomaga zapobiegać infekcjom żołądkowym, wywoływanymi przez bakterie.
Ma również zdolność do likwidowania zakrzepom krwi.
Naukowcy zbadali, że ów enzym ma podobne przeciwbólowe działanie do ibuprofenu, który podaje się przy chorobach zwyrodnieniowych stawów.
Spożywać go powinni Ci, którym z różnych względów trudno jest rzucić lub ograniczyć palenie. Zawiera bowiem substancje antyrakowe.
Pomaga opóźnić efekty starzenia, możemy plastry świeżego ananasa pokroić na mniejsze pasterki i robić okłady na twarz, witamina C obficie zawarta w ananasie pomoże zwalczyć upływający nieubłaganie czas.
Jeśli stosujesz leki, postaraj si ostrożnie obchodzić z ananasem, może on bowiem wchodzić w niepożądane reakcje z różnymi substancjami alopatycznymi.
Ze względu na dużą ilość błonnika, może wystąpić biegunka po jego spożyciu, może pojawić się przedwczesne krwawienie miesiączkowe ze względu na jego właściwości rozrzedzające krew.
W Indiach spotkać go można niebywałych rozmiarów, z ogromną ilością cieknącego po rękach soku...jedząc go ma się wrażenie, że puchną usta, od nadmiaru witamin. Śmieję się, że z powodzeniem może zastępować zastrzyki "botoksowe" i szminkę, bo nadaje kolorytu ustom.
W obliczu tylu informacji nie pozostaje mi nic innego, jak namówić Was na jego spożycie, życząc "smacznego" i "na zdrowie"... i tu nie wiem, które z określeń ma większą moc...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz