Już wiem, że poza bliskością człowieka, z którym dzielę życie najbardziej brakować będzie mi stania w kuchni podczas kolejnej wyprawy do Indii...
Choć podczas każdej z takich wypraw głowę i kubki smakowe napełniam smakiem i aromatem tamtejszych przypraw...świeżo zmielonej kurkumy, soczystymi papryczkami chilli, cukinią, bakłażanami i wreszcie moją ukochaną wodą kokosową.
Po ogromnym wysiłku fizycznym, jakiego doświadczam podczas porannej praktyki ashtanga yogi, taka woda działa zbawiennie, a jak ma się jeszcze szczęście - po wypiciu wody można pojeść miąższu kokosowego...cudownie biały, sprężysty...oj, to wszystko na mnie czeka już niebawem...
W Indiach właśnie nabyłam doświadczenia poprzez obserwację i smakowanie, jak doskonale przyprawić strączkowe rośliny, żeby były smaczne i zdecydowanie lepiej strawne dla układu pokarmowego. Ważna jest garść przypraw: curry, kozieradka, majeranek, masala, imbir...do tego takie mam osobiste przekonanie, że weganom, czy wegetarianom lepiej jest trawić strączki ze względu na oczyszczony układ trawienny, na używanie mnóstwa cudownych smakowo przypraw do wszystkiego...nie tylko do fasoli...
I chyba pierwszy raz użyłam fasolki pinto...piękny różowy kolor po ugotowaniu...a smak bardzo delikatny. Fasola ta jest największym źródłem białka roślinnego, zawiera mnóstwo potasu, magnezu, wapnia, żelaza, manganu, fosforu i witaminy z grupy B i C.
W obu przypadkach połączyłam ją z marchwią, w jednym przypadku w postaci gulaszu, w drugim w kotletach...i tu zdradzę mały sekret robienia warzywnych kotletów...kiedy doda się właśnie strączki, lepią się wyśmienicie i cudownie nie rozpadają się na części pierwsze podczas smażenia...
Gulasz...na lekko słodko:
Z - oliwę rozgrzałam w garnku ceramicznym
M - cebulka czerwona - podszkliłam ją odrobinę, dodałam:
Z - marchew pokrojoną w kosteczkę
M - curry, masala, bazylia, cząber
W - sos sojowy, szczypta soli himalajskiej
D - natka pietruszki
O - kozieradka, kurkuma
Z - rozpuszczona mąka z tapioki w mleku ryżowym waniliowym
M - czarna gorczyca, bez której prawdziwa indyjska kuchnia nie istnieje...
W - ugotowana fasola pinto
Resztę fasolki wykorzystałam do kotletów wraz z brukselką...
W - fasolka pinto
D - brukselka uparowana, zmiksować oba składniki
O - kurkuma, kozieradka
Z - marchew starta na tarce, mąki kukurydzianej do zagęszczenia odrobina
M - curry, masali szczypta, pokrojona w kostkę świeża cebulka
W - sól himalajska
D - natka pietruszki
Smażyłam na oliwie...nie rozpadają się i smakują pysznie...podane z gomasio...tym razem koloru ciemnego, bo z siemienia lnianego i czarnego sezamu...weganizm mi służy...
Choć podczas każdej z takich wypraw głowę i kubki smakowe napełniam smakiem i aromatem tamtejszych przypraw...świeżo zmielonej kurkumy, soczystymi papryczkami chilli, cukinią, bakłażanami i wreszcie moją ukochaną wodą kokosową.
Po ogromnym wysiłku fizycznym, jakiego doświadczam podczas porannej praktyki ashtanga yogi, taka woda działa zbawiennie, a jak ma się jeszcze szczęście - po wypiciu wody można pojeść miąższu kokosowego...cudownie biały, sprężysty...oj, to wszystko na mnie czeka już niebawem...
W Indiach właśnie nabyłam doświadczenia poprzez obserwację i smakowanie, jak doskonale przyprawić strączkowe rośliny, żeby były smaczne i zdecydowanie lepiej strawne dla układu pokarmowego. Ważna jest garść przypraw: curry, kozieradka, majeranek, masala, imbir...do tego takie mam osobiste przekonanie, że weganom, czy wegetarianom lepiej jest trawić strączki ze względu na oczyszczony układ trawienny, na używanie mnóstwa cudownych smakowo przypraw do wszystkiego...nie tylko do fasoli...
I chyba pierwszy raz użyłam fasolki pinto...piękny różowy kolor po ugotowaniu...a smak bardzo delikatny. Fasola ta jest największym źródłem białka roślinnego, zawiera mnóstwo potasu, magnezu, wapnia, żelaza, manganu, fosforu i witaminy z grupy B i C.
W obu przypadkach połączyłam ją z marchwią, w jednym przypadku w postaci gulaszu, w drugim w kotletach...i tu zdradzę mały sekret robienia warzywnych kotletów...kiedy doda się właśnie strączki, lepią się wyśmienicie i cudownie nie rozpadają się na części pierwsze podczas smażenia...
Gulasz...na lekko słodko:
Z - oliwę rozgrzałam w garnku ceramicznym
M - cebulka czerwona - podszkliłam ją odrobinę, dodałam:
Z - marchew pokrojoną w kosteczkę
M - curry, masala, bazylia, cząber
W - sos sojowy, szczypta soli himalajskiej
D - natka pietruszki
O - kozieradka, kurkuma
Z - rozpuszczona mąka z tapioki w mleku ryżowym waniliowym
M - czarna gorczyca, bez której prawdziwa indyjska kuchnia nie istnieje...
W - ugotowana fasola pinto
Resztę fasolki wykorzystałam do kotletów wraz z brukselką...
W - fasolka pinto
D - brukselka uparowana, zmiksować oba składniki
O - kurkuma, kozieradka
Z - marchew starta na tarce, mąki kukurydzianej do zagęszczenia odrobina
M - curry, masali szczypta, pokrojona w kostkę świeża cebulka
W - sól himalajska
D - natka pietruszki
Smażyłam na oliwie...nie rozpadają się i smakują pysznie...podane z gomasio...tym razem koloru ciemnego, bo z siemienia lnianego i czarnego sezamu...weganizm mi służy...
oo prosze.....od dzis straczki zagoszcza w moich wszelakich kotletach :)
OdpowiedzUsuń