Udało mi się "przypadkiem" przemycić kaszę jaglaną...i myślę, że to dobre posunięcie, zwłaszcza w okresie jesienno-zimowym, kiedy w związku z aurą za oknem nasz organizm będzie miał tendencję do magazynowania śluzu, no chyba, że zaczniemy jadać więcej ciepłego...
Jednak, dopóki całkiem nie zmienimy nawyków żywieniowych dobrze jest zacząć jadać "prażoną" kaszę jaglaną. Będzie z naszego organizmu wyprowadzać to, czego on nie potrzebuje, dodatkowo doda nam energii i przeciwdziałała "zakwaszeniu"...brzmi dość obco?...w każdym razie kasza jaglana jest zdrowa! :)
Pomieszałam tahini, cieierzycę, kaszę jaglaną...i mnóstwo zielonej pietruszki, jaka wciąż rośnie sobie w doniczce na balkonie...
Zrobiłam pierwotnie z tego nadzienie do pieczarek, a dziś spałaszowałam co zostało z chlebem z mąki gryczanej...dołączyłam pomidory limy i olej lniany, który nieustannie zajmuje czołowe miejsce od pewnego czasu w moim jadłospisie...i z którym więź robi się coraz mocniejsza...
Zatem do dzieła:
Ciecierzycę namoczyć na kilka godzin, przed ugotowaniem dokładnie umyć, zmienić wodę i ugotować do miękkości.
Kasza jaglana niech zostanie dobrze wypłukana, uprażona na suchej patelni.
Cebulę czerwoną delikatnie podsmażyłam na patelni...
Wszystko razem wg pięciu przemian:
Z - ciecierzycę i tahini i kaszę jaglaną ugotowaną zblendować
Z - dodać cebulkę, zmiksować
M - dodać chole masala albo jakąkolwiek inną.
Ja używam je ze względu na przeznaczenie wg Hindusów i ich kuchni. Tam każda strączkowa roślina ma swoją masalę, ale my możemy działać po swojemu.
W - sos sojowy, sól morska
D - natka pietruszki
O - kurkuma i prażone ziarno lnu
Wszystko dokładnie pomieszać...nadziewać albo pieczarki, albo zjadać ze smakiem z chlebem.
Bezkonkurencyjna wciąż do pomidorów śmietana słonecznikowa...z czarną gorczycą.
Oregano też z doniczki...
Jednak, dopóki całkiem nie zmienimy nawyków żywieniowych dobrze jest zacząć jadać "prażoną" kaszę jaglaną. Będzie z naszego organizmu wyprowadzać to, czego on nie potrzebuje, dodatkowo doda nam energii i przeciwdziałała "zakwaszeniu"...brzmi dość obco?...w każdym razie kasza jaglana jest zdrowa! :)
Pomieszałam tahini, cieierzycę, kaszę jaglaną...i mnóstwo zielonej pietruszki, jaka wciąż rośnie sobie w doniczce na balkonie...
Zrobiłam pierwotnie z tego nadzienie do pieczarek, a dziś spałaszowałam co zostało z chlebem z mąki gryczanej...dołączyłam pomidory limy i olej lniany, który nieustannie zajmuje czołowe miejsce od pewnego czasu w moim jadłospisie...i z którym więź robi się coraz mocniejsza...
Zatem do dzieła:
Ciecierzycę namoczyć na kilka godzin, przed ugotowaniem dokładnie umyć, zmienić wodę i ugotować do miękkości.
Kasza jaglana niech zostanie dobrze wypłukana, uprażona na suchej patelni.
Cebulę czerwoną delikatnie podsmażyłam na patelni...
Wszystko razem wg pięciu przemian:
Z - ciecierzycę i tahini i kaszę jaglaną ugotowaną zblendować
Z - dodać cebulkę, zmiksować
M - dodać chole masala albo jakąkolwiek inną.
Ja używam je ze względu na przeznaczenie wg Hindusów i ich kuchni. Tam każda strączkowa roślina ma swoją masalę, ale my możemy działać po swojemu.
W - sos sojowy, sól morska
D - natka pietruszki
O - kurkuma i prażone ziarno lnu
Wszystko dokładnie pomieszać...nadziewać albo pieczarki, albo zjadać ze smakiem z chlebem.
Bezkonkurencyjna wciąż do pomidorów śmietana słonecznikowa...z czarną gorczycą.
Oregano też z doniczki...
wyszło wyęmienicie:)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
OdpowiedzUsuń