
Piekłam dwa ciasta w przeciągu dwóch dni...jedno, z masą z kaszy jaglanej dla szanownej komisji na egzamin końcowy...a drugi dla takiego fajnego Łasucha...spody takie same, nadziania inne...i jak to Łasuch słusznie zauważył, kruche ciasta robi się w mig...zatem kolejna odsłona kruchego ciasta będzie już po mojej pięcio-tygodniowej podróży do Indii...no, chyba, że upiekę jeszcze przed wylotem, co może być wielce prawdopodobne, zatem...:)
Kruchy spód i kruszonka:
D - mąka orkiszowa drobna, przesiana przez sitko
O - szczypta kurkumy
Z - mleko ryżowe waniliowe, oliwa, ksylitol
M - cynamonu szczypta i płatków owsianych górskich garść
W - sody oczyszczonej odrobina
zagnieść, wstawić do lodówki na chwilę, a w międzyczasie zająć się nadzieniem.
Łasuch jeszcze jedną myśl podsunął w kwestii spodu ciasta, ale to zostawię na kolejny wypiek.

Spód pieczemy koło 15 minut w piekarniku ze 180 stopniami, a na upieczone nakładamy pyszności owocowo-budyniowe lub owocowo-kisielowe, pierwsze z nich:
na upieczony spód nakładłam jabłek startych na tarce, wymieszanych z odrobiną ksylitolu i cynamonu, a następnie zrobiłam "budyń" z kaszy jaglanej:
Z - troszkę rozgotowana kasza jaglana, pod koniec zalana mlekiem ryżowym waniliowym, do tego ksylitol i rozpuszczona w odrobinie mleka ryżowego mąka z tapioki, zagotować, nałożyć na jabłka, na to kruszonkę i zapiec jeszcze przez 15 minut.

A do drugiego wykorzystałam inulinę, jaką udało mi się kupić w EkoSpiżarni...i to moje postanowienie, żeby częściej jej używać do wypieków, eksperymentować, bo to całkiem fajne ostatnie moje odkrycie jest.

Nie powiem...wyszło przepysznie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz